Powstanie człowieka idealnego, który uosabiałby wszystkie najlepsze cechy gatunku, od zarania było dążeniem wielu myślicieli, szkół filozoficznych, ideologii czy zwykłych ludzi, którzy pragnęli zmaksymalizować swój potencjał. Człowieka o największej inteligencji próbował stworzyć również Borys Sidis, który przeprowadził eksperyment na własnym dziecku. William James Sidis miał mieć IQ dochodzące do 300, lecz jego życie zakończyło się tragicznie.
Pragnął on udowodnić sobie i światu, że geniusza można stworzyć. Niezbędne są do tego jednak odpowiednie techniki, które powinny być wdrażane od najwcześniejszych chwil życia dziecka.
System opracowany przez Borysa Sidisa przyniósł spektakularne efekty. Po tym jak dziecku od najmłodszych lat pokazywano litery i uczono je, jak je wymawiać, chłopiec opanował płynnie język angielski i francuski, w których w wieku czterech lat... napisał swoją pierwszą książkę - na maszynie.
Finalnie zdecydował się zerwać jednak z życiem akademickim i bez podania przyczyny zrezygnował ze studiów na ostatnim roku w 1919 r. Tuż po tych wydarzeniach, deklarując się jako socjalista, wziął udział w paradzie pierwszomajowej w Bostonie, która przerodziła się w zamieszki. William James Sidis dostał się w ręce policji i został aresztowany oraz skazany na 18 miesięcy więzienia.
„Zdecydowaliśmy od samego początku traktować Billiego jak dorosłego człowieka” – pisała w nieopublikowanej książce 'Jak wychować geniusza' Sara Sidis. Borys powiedział mi, że umysł dziecka można kształtować na długo przed tym, nim pozna mowę. Że jeśli rodzice będą podchodzić do dziecka rozsądnie, przekazywać prawdziwe informacje i uzasadniać je logicznie, wyostrzy to możliwości nawet najmłodszego dziecka. W końcu umysł buduje się tak jak mięśnie, a te nie powstają od leżenia w łóżku. Mieliśmy zachęcać nasze dziecko do myślenia, do podążania każdą ścieżką, której zapragnie, do rozwijania zainteresowań. Mieliśmy odpowiadać na wszystkie jego pytania tak precyzyjnie i tak długo, aż on sam uzna, że uzyskał odpowiedź.